Wiosna, wiosna, wiosna w koło....:) Nareszcie, aż chce się żyć i gdyby nie katarzysko mojego Kacpunia byłabym szczęśliwa, a tak, noc nie przespana, na spacer też nie bardzo jest jak wyjść, wiaterek jeszcze chłodny, także kilka dni przetrzymam moje maleństwo w domu.
W sobotę u nas przeszła pierwsza wiosenna burza, na zmianę padało i świeciło cudne słonko. Na szczęście zdążyłam ogarnąć taras po zimie i posadzić pierwsze bratki, uwielbiam je :)
Z Biedronki przywędrowały białe goździki i ......
puf :) wybrałam grafitowy, myślę że taki neutralny kolor zawsze mi będzie pasował :)
Pozdrawiam Was baaaardzo słonecznie:)